«Wyjadę pierwszy, urządźmy się, a potem przyjedziecie do mnie,» zaproponowałem mojej żonie, a niedługo potem wyjechałem za granicę.
Ożeniłem się z Walentyną, gdy byłem jeszcze bardzo młody, a już rok później urodził nam się syn, potem drugi. Z biegiem czasu Walentyna się zmieniła, przytyła i przestała o siebie dbać. Moje uczucia do niej wygasły.
Po kilku miesiącach za granicą zrozumiałem, że czuję się dobrze sam i postanowiłem się rozwieść. 
Minęły dwa lata, bardzo tęskniłem za dziećmi i postanowiłem zaprosić je do siebie. Kiedy po dwóch latach rozłąki zobaczyłem Walę, po prostu jej nie poznałem. Jak głupi byłem… Co mam zrobić?
Przeczytaj kontynuację poniżej 
Ożeniłem się z Walentyną, piękną i interesującą dziewczyną, gdy byłem jeszcze bardzo młody. Niedługo potem urodziło nam się dziecko, a potem kolejne. Życie rodzinne ruszyło, romantyzm zniknął, a ja coraz bardziej skupiałem się na utrzymaniu rodziny.
Z biegiem czasu Walentyna się zmieniła: poświęciła się dzieciom, przestała dbać o swój wygląd, co oddaliło ją od męża.
Los dał mu szansę wyjechać za granicę, gdzie postanowił zacząć nowe życie. Przekonał Walentynę, żeby została z dziećmi, obiecując, że później do nich dołączą.
Ale po kilku miesiącach zdał sobie sprawę, że czuje się komfortowo sam i postanowił rozwieść się. Walentyna nie protestowała i spokojnie zgodziła się na rozstanie.
Minęły dwa lata. Zaczął tęsknić za dziećmi i postanowił zaprosić je, razem z byłą żoną, do siebie. Gdy zobaczył Walentynę, był zaskoczony: przemieniła się, schudła, stała się pewna siebie i atrakcyjna. Zdał sobie sprawę ze swojego błędu i poprosił ją, aby została i dała mu drugą szansę.
Jednak Walentyna, która przeszła przez trudności, stała się inną osobą. Odrzuciła go, tłumacząc, że nie może już zaufać komuś, kto ją porzucił. Dodatkowo przyznała, że kocha innego mężczyznę, który wspierał ją w trudnym okresie, i zamierza wyjść za niego za mąż.
Aleksander został w rozpaczy, zdając sobie sprawę, że stracił kobietę, która go naprawdę kochała i zrobiła wszystko dla ich rodziny. Ale było już za późno.
Co sądzicie, czy Walentyna postąpiła słusznie?
