Zamiast wystawnego ślubu i podróży poślubnej nad morze, zdecydowaliśmy się na mały, przytulny bankiet dla najbliższych i spędzenie miesiąca miodowego na wsi u matki mojego męża. 😍 Kiedy podzieliliśmy się naszymi planami z teściową, zrobiła coś, co do dziś mnie szokuje. 😲 Minęły już 4 lata, a ja wciąż nie mogę zapomnieć tego, co zrobiła.
Dzielę się swoją nietypową historią poniżej ⬇️⬇️
Moje małżeństwo trwa już od czterech lat, a ja wciąż z uśmiechem wspominam nasz ślub i miesiąc miodowy.
Z mężem pobraliśmy się w dojrzałym wieku, gdy każde z nas miało już swoje życie: mieszkanie, pracę, ustabilizowany krąg zainteresowań. Była to świadoma decyzja dwojga dorosłych ludzi, gotowych na życie rodzinne.
Aby zorganizować wymarzone wesele, mój mąż zaproponował wynajęcie swojego przestronnego trzypokojowego mieszkania. Pomysł był kuszący: suknia od znanego projektanta, limuzyna, bankiet w luksusowej restauracji i mój ulubiony showman jako prowadzący.
A podróż poślubna? Oczywiście nad morze, z białym piaskiem, szumem fal i nieskończonymi zachodami słońca.
Nasze marzenia zderzyły się jednak z rzeczywistością. Kiedy organizator ślubu podał kwotę, dosłownie odebrało nam mowę. To były astronomiczne pieniądze.
— A może po prostu odpuśćmy to wesele? — powiedziałam.
Ku mojemu zaskoczeniu, mąż łatwo się zgodził. Nie chciał jednak poprzestać na samym ślubie w urzędzie. Zamiast tego postanowiliśmy zorganizować mały, przytulny bankiet dla najbliższych i spędzić miesiąc miodowy na wsi u jego matki.
Przyznaję, że początkowo byłam trochę rozczarowana. Przyzwyczajona do miejskiego komfortu, życie na wsi wydawało mi się nudne i zwyczajne.
Ale gdy tylko przyjechaliśmy, moje wątpliwości zniknęły. Teściowa, pełna zrozumienia, wyjechała do przyjaciółki, pozostawiając nam cały dom do dyspozycji. Tam, w otoczeniu natury, czas jakby przestał istnieć.
Ten tydzień stał się dla nas wyjątkowy. Z dala od miejskiego zgiełku zrozumiałam, że szczęście nie tkwi w hucznych uroczystościach ani drogich dekoracjach, ale w szczerych chwilach, które tworzymy razem.