Moja sąsiadka nadal wieszała swoje majtki tuż przed oknem mojego syna, więc dałam jej prawdziwą lekcję.

ROZRYWKA

Przez kilka tygodni majtki mojej sąsiadki przyciągały uwagę tuż za oknem mojego ośmioletniego syna. Kiedy on niewinnie zapytał, czy jej stringi nie są przypadkiem rodzajem procy, zrozumiałam, że nadszedł czas, aby zakończyć ten parad majtek i udzielić jej poważnej lekcji etykiety prania.

Ach, przedmieścia! Gdzie trawa zawsze wydaje się być bardziej zielona po drugiej stronie, głównie dlatego, że system nawadniania u sąsiada jest lepszy niż u ciebie. To właśnie tutaj ja, Christi, żona Thompsona, postanowiłam zakorzenić się wraz z moim ośmioletnim synem, Jake’iem. Życie płynęło gładko niczym świeżo wykonany botoks na czole, dopóki w domu obok nie pojawiła się nasza nowa sąsiadka, Lisa.

Wszystko zaczęło się we wtorek. Pamiętam, że to był dzień prania, a ja układałam stos maleńkiej bielizny z motywami superbohaterów – ostatnia fascynacja Jake’a.

Spoglądając przez okno jego pokoju, prawie zakrztusiłam się kawą. Tam, powiewając na wietrze niczym najbardziej nie na miejscu powiewająca flaga, wisiała para koronkowych majtek w gorącym odcieniu różu.

I nie były same. O nie, miały kompanie – całą tęczę majtek tańczących na wietrze tuż przed oknem mojego syna.

„Święty guacamole” – wymamrotałam, upuszczając parę Batmanowych majtek. „Co to ma być? Suszarka na bieliznę czy wybieg Victoria’s Secret?”

Za mną rozległ się głos Jake’a: „Mamo, dlaczego pani Lisa wiesza swoją bieliznę na zewnątrz?”

Moja twarz płonęła goręcej niż zepsuta suszarka. „Ekhm, kochanie, pani Lisa po prostu… bardzo lubi świeże powietrze. Dlaczego by nie zamknąć tych zasłon? Dajmy bieli odrobinę prywatności.”

„Ale mamo,” nalegał Jake, jego oczy rozszerzały się z niewinnej ciekawości, „jeśli bielizna pani Lisy lubi świeże powietrze, to czy moja też nie powinna wychodzić na zewnątrz? Może moje bokserki z Kapitanem Ameryką zaprzyjaźnią się z jej różowymi!”

Powstrzymałam śmiech, który groził przerodzeniem się w histeryczny płacz. „Kochanie, twoja bielizna… jest nieśmiała. Woli zostać w środku, gdzie czuje się komfortowo.”

Odprowadzając Jake’a, myślałam sobie: „Witaj w naszym osiedlu, Christi. Mam nadzieję, że zabrałaś ze sobą poczucie humoru i solidne zasłony.”

Dni zamieniały się w tygodnie, a wystawa prania pani Lisy stała się tak regularna, jak moja poranna kawa, i tak pożądana, jak zimna filiżanka kawy z odrobiną zsiadłego mleka. Każdego dnia przed oknem mojego syna debiutował nowy asortyment majtek, a ja codziennie odkrywałam, że gram w niezręczną grę „zamknij oczy, dziecko”.

Pewnego dnia, gdy przygotowywałam przekąskę w kuchni, do pokoju wtargnął Jake, na jego twarzy malowała się mieszanina zakłopotania i podekscytowania, co sprawiło, że moje matczyne serce zadrżało z przerażenia.

„Mamo,” zaczął tonem, który zawsze zapowiada pytanie, na które nie jestem gotowa, „dlaczego pani Lisa ma tyle kolorowej bielizny? I dlaczego niektóre z niej są takie małe? Z sznurkami? To dla jej domowego chomika?”

Prawie upuściłam nóż, którym smarowałam masłem orzechowym, wyobrażając sobie reakcję Lisy na sugestię, że jej delikatne rzeczy mają rozmiary gryzonia.

„No cóż, kochanie,” jąknęłam, próbując zyskać czas, „każdy ma swoje preferencje odnośnie ubioru. Nawet ci, których zwykle nie zauważamy.”

Jake kiwnął głową, jakby wypowiedziała wielką mądrość. „Czyli to tak, jakbym lubił bieliznę dla superbohaterów, ale dla dorosłych? A pani Lisa walczy z przestępczością w nocy? Dlatego jej bielizna jest taka mała? Dla aerodynamiki?”

Prawie zakrztusiłam się powietrzem, zamarzając pomiędzy śmiechem a przerażeniem. „Nie do końca, kochanie. Pani Lisa nie jest superbohaterką. Ona po prostu jest bardzo pewna siebie.”

„Och,” powiedział Jake, wyglądając lekko rozczarowany, po czym jego twarz znów rozbłysła.

„Ale mamo, jeśli pani Lisa może wieszać swoją bieliznę na zewnątrz, czy ja też mogę powiesić swoją? Zakładam się, że moje bokserki z Supermanem będą wyglądać naprawdę fajnie, gdy będą powiewać na wietrze!”

„Przepraszam, skarbie,” powiedziałam, rozczochrując mu włosy, „twoja bielizna jest wyjątkowa. Powinna pozostać ukryta, by chronić twoją tajemnicę.”

Podczas gdy Jake kiwał głową i pochłaniał swoją przekąskę, patrzyłam przez okno na kolorową wystawę bielizny pani Lisy.

To nie mogło tak dalej trwać. Nadszedł czas, by porozmawiać z naszą eksponującą się sąsiadką.

Następnego dnia poszłam do domu Lisy.
Zadzwoniłam do drzwi, przybierając moje najlepsze uśmiechy „zaniepokojonej sąsiadki” – te, które używam, gdy mówię wspólnocie mieszkaniowej, że „nie, moje ogrodowe krasnale nie są obraźliwe, są tylko oryginalne.”

Lisa otworzyła, wyglądając tak, jakby właśnie wyszła z reklamy szamponu.
„O, cześć! Christi, prawda?” – zmarszczyła brwi.

„Dokładnie! Słuchaj, Lisa, miałam nadzieję, że będziemy mogły o czymś porozmawiać.”

Oparła się o framugę, uniosła brew. „O? O czym myślisz? Potrzebujesz pożyczyć filiżankę cukru? A może filiżankę pewności siebie?” Zerknęła na moje matczyne jeansy i koszulkę z wysokim stanem.

Głęboko westchnęłam, przypominając sobie, że pomarańczowy kolor w ogóle nie jest dla mnie. „Chodzi o twoją bieliznę. Mianowicie o to, gdzie ją wieszasz.”

Idealnie wyregulowane brwi Lisy zmarszczyły się. „Moja bielizna? A co z nią? Czy nie jest wystarczająco modna dla tej okolicy?”

„No cóż, wisi ona tuż przed oknem mojego syna. Zwłaszcza ta bielizna intymna. Trochę się eksponuje. Jake zaczyna zadawać pytania. Wczoraj zapytał, czy twoje stringi nie są rodzynką.”

„O, kochana, to tylko ubranie! Przecież nie wieszczam tu kodów startowych rakiet jądrowych. Choć, między nami mówiąc, moje bikini z lampartowym wzorem są dość wybuchowe!”

Poczułam, jak mi drgnęło oko. „Rozumiem, ale Jake ma tylko osiem lat. Jest ciekawski. Dzisiaj rano zapytał, czy może powiesić swoje majtki z Supermanem obok twojego ‚sprzętu do walki z przestępczością’.”

„No cóż, brzmi to jak doskonała okazja do nauki. Proszę bardzo! Tu właściwie pełnię niemal publiczną służbę. A dlaczego miałabym się przejmować twoim synem? To mój podwórko. Uporządkujcie się!”

Lisa z lekceważeniem machnęła ręką. „Słuchaj, jeśli kilka par majtek tak cię denerwuje, może powinieneś się zrelaksować. To moje podwórko, moje zasady. Pogódź się z tym. A jeszcze lepiej – kup sobie ładniejszą bieliznę. Mogę ci dać kilka rad, jeśli chcesz.”

I tymi słowami zatrzasnęła drzwi tuż przede mną, zostawiając mnie z otwartymi ustami, jakbym łapała muchy.

Byłam oszołomiona. „O, to właśnie TO,” wymamrotałam, odwracając się na piętach. „Chcesz zagrać w brudną bieliznę? Gramy, Lisa. Gramy. No dalej.”

Tego wieczora usiadłam przy maszynie do szycia.
Przed sobą miałam dywany materiału – najbardziej kiczowatego i rzucającego się w oczy, jaki tylko mogłam znaleźć. Taki materiał, że można by go zobaczyć z kosmosu, zdolny przyciągnąć nawet obce formy życia!

„Myślisz, Lisa, że twoje małe koronkowe numery są warte obejrzenia?” wymamrotałam, przepuszczając materiał przez maszynę. „Poczekaj, aż to zobaczysz. E.T. zadzwoni do domu przez te malutkości.”

Minęło kilka godzin i w końcu mój majstersztyk był gotowy – największa, najbardziej nieznośna para majtek babci na świecie.
Były wystarczająco duże, aby można je było użyć jako spadochron, wystarczająco rzucające się w oczy, by widzieć je z kosmosu, i jednocześnie wystarczająco drobiazgowe, by przekazać mi swoje zdanie.

Jeśli bielizna pani Lisy była szeptem, to moja była mgłą utkanej z materiału.

Tego dnia, gdy tylko zobaczyłam, że samochód Lisy wyjeżdża z podjazdu, natychmiast zabrałam się do dzieła.
Z improwizowaną sznureczkiem do wieszania bielizny i gigantycznymi majtkami w stylu flaminga, pobiegłam przez nasze trawniki, chowając się za krzakami i ozdobami ogrodowymi.

Gdy wszystko było gotowe, powiesiłam swoje dzieło tuż przed oknem salonu Lisy. Odstąpiłam, by podziwiać swoją pracę, i nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

Masowe majtki w stylu flaminga majestatycznie powiewały w południowym wietrze. Były tak duże, że czteroosobowa rodzina mogłaby je wykorzystać jako namiot na biwak.

„Weź, Lisa,” wyszeptałam, spiesząc się z powrotem do domu. „Zobaczymy, jak ci smakuje własne lekarstwo. Mam nadzieję, że wzięłaś okulary przeciwsłoneczne, bo wkrótce w tej okolicy zrobi się bardzo jasno.”

Wracając do domu, usiadłam przy oknie. Czułam się jak dziecko czekające na Świętego Mikołaja, tyle że zamiast prezentów, czekałam na moment, w którym Lisa odkryje moją małą niespodziankę.

Minuty mijały jak godziny.

Właśnie wtedy, gdy rozmyślałam, czy Lisa nie postanowi przekształcić swoich spraw w niespodziewany urlop, usłyszałam charakterystyczny dźwięk jej samochodu zbliżającego się do podjazdu.

Nadszedł czas pokazania się.

Lisa wysiadła z auta, niosąc w rękach torby zakupów, i zamarła. Jej szczęka opadła tak szybko, że pomyślałam, iż zaraz odpadnie. Torby wypadły z jej rąk, rozsypując zawartość po podjeździe.

Przysięgam, widziałam, jak para bielizny w groszki stoczyła się po trawniku. Genialnie, Lisa.

„CO TO, DO CHOLEI…??” – krzyknęła, wystarczająco głośno, by usłyszał cały blok. „Czy to spadochron? Czy do miasta przyjechał cyrk?”

Wybuchłam śmiechem. Łzy lały mi się po twarzy, gdy patrzyłam, jak Lisa podbiega do gigantycznych majtek i bezskutecznie za nimi ciągnie. To było jak obserwowanie, jak chihuahua próbuje pokonać dużego doga.

Zbierając się w sobie, wyszłam na zewnątrz. „O, cześć, Lisa! Robisz remont? Podoba mi się, co zrobiłaś z tym domem. Naprawdę awangardowo.”

Ona rzuciła się na mnie z zarumienioną twarzą, jakby moje majtki były jej własnym dziełem. „Ty! To ty to zrobiłaś! Co z wami nie tak? Próbujesz wysłać sygnał samolotowi?”

Wzruszyłam ramionami. „Po prostu wieszczę bieliznę. Przecież tak robią sąsiedzi, prawda? Myślałam, że zaczynamy nowy trend.”

„To nie jest bielizna!” – wykrzyknęła Lisa, gwałtownym ruchem wskazując na majtki. „To… to…”

„Szansa na naukę?” – zaproponowałam miło. „Wiesz, dla sąsiedzkich dzieci. Jake był bardzo ciekawy aerodynamiki bielizny. Pomyślałam, że praktyczna demonstracja może pomóc.”

Usta Lisy otwierały się i zamykały jak u ryby w wodzie. W końcu zdołała wymamrotać: „Weźcie. Te. W dół.”

Zamyśliłam się, klepiąc się po brodzie. „Hmm, nie wiem. Nawet podoba mi się, że tu lekko wieje. Naprawdę dobrze przewietrza, rozumiesz? Poza tym, myślę, że to podnosi wartość nieruchomości. Nic tak nie mówi o ‚modnej dzielnicy’ jak gigantyczne nowości bieliznowe.”

Na chwilę pomyślałam, że Lisa może spontanicznie się spalić. Potem, ku mojemu zdumieniu, jej ramiona opadły. „W porządku,” powiedziała przez zaciśnięte zęby, „ty wygrałaś. Przeniosę swoją bieliznę. Tylko… proszę, zabierz to potwór. Mam piekącą siatkówkę.”

Zaśmiałam się, wyciągając rękę. „Umówione. Ale muszę przyznać, flaming to zdecydowanie twój kolor.”

Gdy uściskaliśmy się, nie mogłam się powstrzymać od dodania: „A tak przy okazji, Lisa? Witaj w naszej dzielnicy. Wszyscy tu jesteśmy trochę szaleni. Tylko niektórzy z nas ukrywają to lepiej niż inni.”

Od tamtej pory bielizna Lisy zniknęła z wieszaka przed oknem Jake’a. Nigdy więcej o tym nie wspominała, a ja nie musiałam mieć do czynienia z jej „życiowymi lekcjami.”

A ja? No cóż, powiedzmy, że teraz mam bardzo oryginalny komplet zasłon z materiału ozdobionego motywem flamingów. Nie marnuj, nie zabieraj, dobrze?

Jeśli chodzi o Jake’a, był nieco rozczarowany, że nie ma już „procy z bielizny”. Ale zapewniłam go, że czasem bycie superbohaterem oznacza trzymanie swojej bielizny w tajemnicy. A jeśli kiedyś zobaczy, jak po niebie lecą gigantyczne flamingi? Cóż, to po prostu mama ratuje osiedle, jedna absurdalna psotą na raz!

Оцените статью
Добавить комментарий