Od samego początku, kiedy dopiero zaczynałem budować relację z moją przyszłą żoną, było dla mnie jasne jedno – teściowa będzie moim najgorszym koszmarem. Od pierwszego dnia mnie nie polubiła, a gdy w naszym życiu pojawiły się problemy finansowe, pokazała swoje prawdziwe oblicze.
Od pierwszego dnia teściowa mnie nie polubiła, a gdy pojawiły się trudności finansowe, pokazała swoje prawdziwe oblicze.
Nie znając jej osobiście, zdążyłem już nasłuchać się od znajomych historii o „złych wiedźmach” i „nieznośnych teściowych”. Wszystkie te anegdoty rysowały jej obraz w najciemniejszych barwach, a ja byłem pewien, że nasze relacje nie będą lepsze.
Kiedy w końcu ją poznałem, moje najgorsze przeczucia zaczęły się sprawdzać. Przywitała mnie spojrzeniem pełnym niezadowolenia, jakbym był jej coś winien, i nie spuszczała mnie z oczu – nawet wtedy, gdy po prostu milcząc jadłem.
Prawdziwy przełom nastąpił jednak, gdy rozmowa zeszła na temat mojej pracy. Powiedziałem, że od trzech lat pracuję jako programista w międzynarodowej firmie i zarabiam trzy razy więcej niż jej mąż, który prowadził niewielki sklep.
Nagle jej stosunek do mnie zmienił się o 180 stopni. Zaczęła mówić do mnie czule „synku”, i wtedy zrozumiałem, że w tym świecie wszystko zależy od pieniędzy. W tamtym momencie stało się dla mnie jasne: jeśli kiedyś stracę pracę, ona mnie „pożre”. Ale to był dopiero początek.
Minął rok od naszego ślubu. Z żoną cieszyliśmy się życiem: podróże, nowy styl życia, brak kredytów i hipoteki, mieszkanie kupione bez długów.
Na urodziny żony podarowałem jej samochód. Wszystko wydawało się idealne, dopóki nie nadeszły trudne czasy. W mojej firmie pojawiły się problemy, wielu pracowników zostało zwolnionych. Miałem szczęście zostać, ale obniżono mi pensję.
Wtedy zaczęły się problemy z żoną: coraz częściej narzekała, że „pozbawiłem ją beztroskiego życia”. Po pewnym czasie ciężko zachorowałem. Żona wyjechała do rodziców, bo bała się zarazić, a ja zostałem sam, nie mając siły nawet wstać z łóżka.
I wtedy spotkała mnie prawdziwa niespodzianka. Godzinę po tym, jak żona wyjechała, do drzwi zapukała teściowa. Przywiozła leki, przygotowała jedzenie i nieustannie się mną opiekowała, nie odstępując mnie na krok.
Mimo wszystkich zagrożeń związanych z chorobą nie bała się i troszczyła się o mnie. Siedem dni jej niestrudzonej opieki stało się dla mnie punktem zwrotnym.
Teraz rozumiem, że teściowa stała się dla mnie osobą, na którą mogę liczyć w trudnych chwilach. Nawet jeśli kiedyś drogi moje i mojej żony się rozejdą, jestem pewien, że nadal będę utrzymywał kontakt z teściową.