Rozwiodłam się z moim pierwszym mężem wiele lat temu. Był bez pracy, wydawał moje pieniądze na alkohol, wynosił rzeczy z domu, ale ja to znosiłam.
Pewnego dnia zrozumiałam — wystarczy. Zebrałam jego rzeczy, wyniosłam je na zewnątrz i zamknęłam drzwi na zawsze.
Co za radość to była! Potem pojawili się mężczyźni, adoratorzy, ale nie pozwalałam nikomu zbliżyć się zbyt blisko.
Ostatnie cztery lata były szczególnie trudne. Mój syn wyjechał do Kanady, żeby pracować, i zdecydował, że zostanie tam na zawsze. Byłam szczęśliwa z jego powodu, ale nie odważyłam się podążyć za nim — było za późno, by zmienić kraj, zwyczaje, życie.
— Znajdź kogoś! — doradzała mi moja przyjaciółka.
— Gdzie ich szukać? Poza tym moi rówieśnicy to wszyscy trochę zdezelowani, gderliwi. Oni nie potrzebują przyjaciółki, ale opiekunki!
— W takim razie spotkaj się z kimś młodszym. Wyglądasz świetnie!
Zaśmiałam się, ale jego słowa zostały ze mną. I nagle los zrobił krok ku mnie.
Codziennie w parku obok mojego domu widziałam mężczyznę, który wyprowadzał psa. Był wysoki, elegancki, z kilkoma siwymi pasmami. Wymienialiśmy spojrzenia, potem kilka słów, a potem… Nawet nie zauważyłam, jak Ivan stał się częścią mojego życia.
Miał 45 lat, był rozwiedziony, a jego dorosła córka mieszkała osobno. Na początku przynosił mi po prostu kwiaty, potem zapraszał mnie na spacery. Zaczęłam odżywać! Wszyscy wokół mnie byli zaskoczeni, a ja przyciągałam spojrzenia pełne zdezorientowania i zazdrości.
Kiedy wprowadził się do mnie, spodobało mi się to. Znowu gotowałam smaczne obiady dla kogoś, z radością prasowałam i prałam jego koszule.
Ale pewnego dnia powiedział:
— Możesz wyprowadzić mojego psa. To dobrze ci zrobi, żebyś wyszła na świeże powietrze.
— Chodźmy razem.
— Nie powinniśmy zbyt często pojawiać się przed ludźmi.
Uderzyło mnie to jak zimna woda. Wstydzi się mnie? A może po prostu stałam się dobrą gospodynią domową?
Wieczorem postanowiłam porozmawiać.
— Ivan, obowiązki domowe muszą być sprawiedliwie podzielone. Możesz też prać swoje ubrania.
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, potem się uśmiechnął.
— Chciałaś młodszego mężczyznę, więc musisz go zadowalać. W przeciwnym razie, po co cię mam?
Milczałam przez trzy sekundy.
— Masz 30 minut na zebranie swoich rzeczy i wyjście.
— Co? Nie mogę! Moja córka już przyprowadziła swojego chłopaka do mnie.
— W takim razie żyjcie wszyscy razem!
Zamknęłam drzwi i nie poczułam ani bólu, ani żalu. Tylko lekką smutek. Czy w moim wieku naprawdę niemożliwe jest znalezienie prawdziwej miłości?