W naszej klasie był chłopak o imieniu Alex. Był zwykłym uczniem, ale miał prawdziwy talent do matematyki. Na olimpiadach często zdobywał nagrody, a trudne równania rozwiązywał szybciej, niż nauczyciele zdążyli je zapisać na tablicy.
Matka Alexa, pani Clark, pracowała jako sprzątaczka w naszej szkole. Na początku koledzy z klasy śmiali się z niego z tego powodu, bo dzieci potrafią być okrutne. Ale z czasem wszyscy się do tego przyzwyczaili.
Alex nigdy nie wstydził się swojej matki — wręcz przeciwnie, po lekcjach często jej pomagał: mył podłogi, czyścił ławki, nosił wodę.
Była jednak jedna nauczycielka, panna Robertson, która otwarcie go nie lubiła. Ta kobieta zawsze patrzyła na uczniów z góry, szczególnie faworyzując dzieci z bogatych rodzin. Oczywiście nie darzyliśmy jej sympatią i za plecami nazywaliśmy ją po prostu „Robbie”.
Przy każdej okazji starała się upokorzyć Alexa. Mówiła, że nie ma przed sobą przyszłości, że niczego nie osiągnie. Pewnego dnia byliśmy świadkami jej złośliwego komentarza:
— Sprzątaczka nigdy nie zostanie dyrektorką, a dziecko dyrektora nigdy nie zniży się do poziomu sprzątaczki.
Alex po prostu milczał i puszczał jej słowa mimo uszu.
Tego lata świętowaliśmy 20-lecie ukończenia szkoły. W restauracji zebrała się prawie cała klasa, a także kilku nauczycieli, w tym panna Robertson.
Czas jej nie oszczędził — na twarzy przybyło zmarszczek, ale jej wyniosły charakter pozostał taki sam. Natychmiast zaczęła wypytywać, kim każdy z nas został w życiu.
— A ty, Alex? Mam nadzieję, że nie zostałeś sprzątaczem? — zapytała z kpiącym uśmiechem.
— Nie, zajmuję się budową domów — odpowiedział spokojnie.
— Czyli jesteś budowlańcem? Cóż, przynajmniej to pożyteczny zawód — powiedziała z lekką pogardą.
— Nie do końca. Jestem właścicielem firmy budowlanej — wyjaśnił Alex.
Panna Robertson zamarła. Ewidentnie nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Ale najbardziej zaskoczyło ją to, że Alex zaproponował, że ją odwiezie do domu.
Kiedy wyszli z restauracji, czekał na nich luksusowy czarny Mercedes z kierowcą. Robertson nie potrafiła ukryć swojego szoku, a w jej oczach można było dostrzec ukrytą złość.
Życie jest niezwykłe. Nigdy nie można oceniać człowieka po jego obecnej sytuacji, bo jutro wszystko może się zmienić.