Alex i Mark, para z Derby w Wielkiej Brytanii, stawiają czoła niezliczonym pytaniom dotyczącym włosów ich najmłodszej córki. Ale prawda jest taka, że nie są oni zaniedbującymi rodzicami — po prostu nie potrafią ich uczesać.
Ich córka, Lila Grace, zaczęła mieć niezwykle ustrukturyzowane włosy już w wieku czterech lat. Na początku rodzice byli po prostu zaskoczeni. Jednak gdy jej włosy zaczęły rosnąć i stawać się coraz bardziej niesforne, zdali sobie sprawę, że coś jest nie tak. Wtedy lekarze zdiagnozowali u niej rzadką przypadłość znaną jako Zespół Nieuczesanych Włosów.
Ta przypadłość jest dokładnie tym, co sugeruje nazwa: na skutek mutacji genetycznej, trzon włosa ma nieregularny kształt — bardziej przypomina trójkąt lub serce niż gładkie koło. Dzięki temu uczesanie staje się niemożliwe, gdyż włosy natychmiast się plączą i sprawiają ogromny dyskomfort przy dotyku.
To, co dla obcych mogłoby wyglądać jak niechlujne lub zaniedbane włosy, jest w rzeczywistości czymś znacznie bardziej złożonym — i bolesnym.
Jako maluch, każda próba ujarzmienia włosów Lili kończyła się napadami płaczu i frustracją. W końcu jej rodzice przestali narzucać konwencjonalne uczesanie, skupiając się zamiast tego na tym, aby pomóc córce zaakceptować jej wyjątkowość.
Obecnie, mająca dziewięć lat, Lila Grace nauczyła się kochać swoją dziką czuprynę. „Czasem otula się nimi jak miękką zabawką,” mówi z dumą jej mama, Alex. „Jej koledzy z klasy uwielbiają jej włosy, a nawet starsze dzieci mówią jej, jak fajne i wyjątkowe są.”
Lekarze mają nadzieję, że z wiekiem włosy Lili staną się łatwiejsze w pielęgnacji. Może kiedyś będzie mogła je uczesać jak jej starsza siostra, Yvonne, która nie ma tej przypadłości.
Na razie Lila jest szczęśliwa, że jest sobą — a to jest piękniejsze niż jakakolwiek fryzura.
Czy kiedykolwiek widzieliście lub doświadczyliście czegoś naprawdę wyjątkowego? Podzielcie się swoimi przemyśleniami lub podobnymi historiami w komentarzach!