„Rok po mojej śmierci usuń moje zdjęcie z nagrobka. Tylko ty. Obiecaj mi to”, wyszeptała babcia półgłosem tamtej nocy, gdy zostałyśmy same. Kiwnęłam przez łzy i obiecałam spełnić jej wolę. Przez cały rok pielęgnowałam tę obietnicę jak tajemną relikwię, wspominając każdy jej gest: jak przed szkołą czesała moje włosy po omacku, nucąc stare melodie, i jak potajemnie organizowałyśmy „poszukiwanie skarbów” w krzakach za domem.
Nadszedł przełomowy dzień — rocznica jej pogrzebu. Z śrubokrętem w dłoni podeszłam do grobu Patty. Delikatne skrzypnięcie starej ramki przecięło ciszę cmentarza. Kiedy zdjęłam fotografię, serce mi zamarło : pod szkłem spoczywała starannie złożona notatka, charakter pisma babci był znajomy i ciepły, a na dole widniały tajemnicze cyfry i małe serduszko. W liście napisano : „Nasze ostatnie wspólne poszukiwanie skarbów. W lesie, gdzie zbieraliśmy jesienne liście, szukaj kryjówki.”
Udałam się do tego samego lasu, gdzie jako dziecko łączyłam śmiech i szept z babcią. Idąc znaną ścieżką wysłaną liśćmi, dotarłam do starego słupa z krzywym daszkiem — naszego „poczty wróżek”. Łopatą rozgrzebując wilgotną ziemię, usłyszałam znajome metaliczne brzęczenie. Tam, w mroku, spoczywała miedziana szkatułka, zwietrzała od czasu.
W środku znajdował się kolejny list i flakonik z lawendowym aromatem. Papier drżał w moich dłoniach, gdy czytałam : babcia wyznała, że nigdy nie miała biologicznej córki ani wnuczki, lecz wybrała nas „rodziną z wyboru i serca”. Pisała, że prawdziwa miłość nie mierzy się więzami krwi, lecz tka się z wielu drobnych chwil troski, opowieści i wspólnych odkryć.
Te słowa rozgrzały mnie od środka. Od tamtego dnia zrozumiałam, że jej ostatnia przygoda była najwspanialszym darem: przekazała mi mądrość, która potrafi zmienić życie. I pomimo straty na zawsze zachowam w sercu jej lekcję o tym, jak ważne jest wybierać miłość i być rodziną nie przez krew, lecz przez ducha.